Od kilku lat prowadzę hostel nieopodal większego miasta. Moja historia z prowadzeniem noclegów zaczęła się od tego, że posiadałam wiele ziemi, od zawsze marzyłam o małym drewnianym domku na skraju lasu. Gdy to marzenie udało mi się ziścić postanowiłam podążyć dalej. Nie chciałam by ziemia się marnowała i stała odłogiem. Oczywiście trwało to kilka lat, musiałam zdobyć fundusze odpowiednio przemyśleć sprawy. Lecz w końcu jak widać się udało. Choć jestem już sędziwą kobietą nic tak nie sprawia mi radości jak prowadzenie tego hotelu. Samo wybudowanie budynku to nie wszystko, trzeba wymyśleć coś i stworzyć coś, co przyciągnie właśnie do Ciebie klientów. U mnie taką najważniejszą rzeczą było sąsiedztwo z jeziorem, lasami, a co za tym idzie spokój, odpoczynek, relaks i ten widok nic więcej nie trzeba by nawet w podróży pracowniczej poczuć się szczęśliwym. Nie mam jednej grypy wiekowej ludzi, która najczęściej mieszka w moim hotelu. Jest to każda osoba, która ceni sobie spokój, ciszę i poczucie, że u mnie mogą czuć się jak u siebie w domu. Od początku taki był mój zamysł, stworzyć cos, do czego ludzie często chcą wracać. Choć są w delegacji, na wakacjach, weekendowym wyjeździe u mnie każde z nich może poczuć się ja u siebie w domu, czyli tak jakby tak naprawdę daleko nie odjechał. Kolejnym plusem mojego hostelu jest jedzenie jak u babci, mamy. Moja kadra kucharzy a właściwie kucharek, bo to same kobiety należy do najlepszych w okolicy. W weekendy mamy często takie obłożenie, że nie wystarcza nam na restauracji miejsca dla wszystkich. Obecnie rozbudowuje część gastronomiczną, tak by każdy mógł mieć dla siebie miejsce. Prowadzenie hostelu to ogromna praca, wiele wyrzeczeń, ale rekompensują to cudowni goście, którzy co roku zatrzymują się właśnie u nas i chwalą sobie pobyt w naszym hostelu.